Forum DSP Book Publishing Strona Główna DSP Book Publishing
Forum wortalu literatury współczesnej.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rzeczy starsze...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum DSP Book Publishing Strona Główna -> Wasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bezbutow




Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:18, 30 Maj 2008    Temat postu: Rzeczy starsze...

-Kwietniowy-

wiosna sprzyja...

na moście dogonił mnie pies
i obwąchał

ruszyliśmy w kierunku bunkrów

ja dyszałem jak człowiek
on dyszał jak pies

światła dusiły się w blokach

w kieszeni kurtki
do śmierci dojrzewał mój list...

przez noc ryby
wyjedzą mi Polskę z brzucha




-Suczość miejsca-

daj...

wołasz o nie
w wieczornych pacierzach

ale mnie
wcale nie będzie żal

dni tego miasta
kiedy wenflonem krwi

przez jakąkolwiek
okoliczność

wytoczą mi się z serca


-Po równo-

mmmm
jeszcze trochę
i to się stanie w ramionach

jakże tańczy mi ta chwila

rytuał oko
ucho
udo

lampart światła
syty ofiarą cienia




-Może się-

oto z czarnego cylindra chmur
wychodzi słońce
biały królik Boga strzyże do mnie długimi uszami
stoję półnagi w oknie i stoi mi
bo jest rano
bo mężczyźni właśnie tak zostali skonstruowani
(i się nie oburzaj)
wyczuwam koniec poezji w tym co wczoraj zostawiłem na stole
papierowa trumna na papierowe muskuły
zielona herbata z cytryną rozlana prosto na próbę słowa
taki koniec jest jak ucieczka przed wojskiem
i może sprawiać radość
i jeśli pomimo wielu zmyślnych zasadzek powiedzie się
może się nawet spodobać




-Tych dwoje, zaatakowanych dźwiękiem budzika o piątej piętnaście(Ag)-

to

że ona...

jest podglądana przez zaspany obiektyw lustra
i jest muzą
ale jeszcze niczego się nie domyśla i tylko tkwi
w świetle czterdziesto-
watowych żarówek i deszczowego poranka

a teraz on...że...

jest mężczyzną z papierosem u podnóża drzwi
i nosi czerń
ale jego jasność wije się wewnątrz a więc chce
przetoczyć dwustu-
tonową miłość przez jej okaleczone miejsca

jest niezłą przepowiednią
tamtych dwóch
wolno stygnących herbat




-Z przyjemnych kopniaków (Ag)-

dzień
dzień w którym stało się jasne
że koniec końców to jest
ten pan alkohol i ta pani żyletka
że żadne tabletki
ani żadne religie nie rozświetlą mi wierszy
murów ścian
i nawet słońca
że ziołowa herbata mojej matki
nie ukoi mi nerwów napiętych jak werbel
prędzej chyba siekiera ojca
dzień w którym wyłowiłem wszystkie zabawki
i ryby
z fotografii z dzieciństwa
dzień krwi...

na koniec którego jednak
spłynął anioł na rozdarte podobieństwo (ty)

i miłością skopał mi tył




-Operacja "Samotność"-

powiedział...

ja pi...lę

dajcie mi najbrzydszą kobietę w tym mieście
a będę jej Romeem
z rowerem czerwonym jak szczypce

dumnie opartym o trzepak




-Z miejsc w których było...-

tylko mi tutaj nie tutaj
tutaj będzie nam całkiem wygodnie
pięty
wyceluj w słońce

moje spodnie
twoje spodnie

pod tatuażem uległa trawa

(policjanci żrą pączki w radiowozie)




-Future-

jeszcze się...
jeszcze się z tobą napiję...

ale kiedyś tam
to się całkiem poważnie wyciszę

wypierniczę maszynę przez okno
doleje mleka bezpańskim kotom

i z pierwszym lepszym życiem
(chłopcze)
umówię się całkiem a propos




-I jest całkiem możliwe, że to właśnie ty-

albo moment
kiedy w miejscu przecięcia się kobiety z mężczyzną
pojawia się to przyjemne i odwieczne coś
(jeszcze młot z nikotyny i wina
żeby patrzeć w siebie mocniej)
i kiedy noc jest
przeważnie znacznie bardziej pradawna niż oko dzieciństwa

wtedy to mija
i śmierć rozkłada się pod nagłą rdzą jak wąskotorowa kolej
na chęć snu mniej jarzeniową niż przedwczoraj
(taki mosiężny otwieracz do piwa
któremu amok wykruszył ząbek)
i wtedy krew jest
tylko suchym wspomnieniem prób i zamiarów
których pęd skończył się z chwilą zobaczenia jak się zaczynasz




-Melancholia jakaś czy co-

no co ty
nie jestem (ależ jestem) bardziej smutny niż ta
olbrzymia kobieta w olbrzymich spodniach z olbrzymim kubkiem kawy w ręku

a poza tym
niedziela

zoo

i ten szary słoń

który wygłupia się w słońcu

za obietnicę kilku słonych orzeszków




-Lekko mitologiczny -

noc
ale ja w kuchni
bo nie załapałem się na te sny
które brzuchem Nyks
rodzą się normalnym do głowy

to nic
Johnnie Walker i Roger Waters
obcojęzyczna podróż w dół
jak trup w grób
panteon z ziemi ponad dłonie

a ty śpisz
nie wiesz o niczym i śpisz
groźna jak Pandora (ta suka)
za ścianą wynajętą po to
żeby zdradzić i rozejść się z nim




-Zbliżając się do końca-

skurcz się
wyłącz domofon

ta telewizja nie jest na żywo

nie wystawaj
dziw się dzieciom

zbłądź
i tak

wszyscy umrzemy na to samo




-Gdy tak na nas patrzę to wiem, że najbardziej boimy się tamtych ludzi-

scena pierwsza

ona moczy nogi w beżowym jeziorze
jest upalona jak huta Sendzimira
ja
raczej pijany od wina rzucam kamykami w otwór butelki

muszelka płacze z powodu utraty środowiska
a więc...
zgadzamy się ją przenieść

scena druga

ona poprawia fiszbiny w żółtym staniku
jest umalowana jak pociąg do Gdyni
ja
raczej w kolorze ziemi skręcam papierosa w kącie pokoju

kotka piszczy u progu drzwi do budynku
a więc...
zgadzamy się je otworzyć

scena trzecia

ona zwraca płytę w supermarkecie
jest hałaśliwa jak kombajn Bizon
ja
raczej cichszy niż ryba wpływam w zakamarki starej kawiarni

złodziej porusza się śladem kobiety w ciąży
a więc...
zgadzamy się jej powiedzieć

scena czwarta
(niewycięta)

zabite śrutem młode żurawie
które na przekór larwom kluczem startują w niebo...




-Moment zamknięcia lokalu przy ulicy B.-

oto wytacza się człekoświnia

niechże pan kurtkę założy
panie Marcinie kochany
nie zdrowo na taki deszcz
wychodzić
ubranym jedynie w sku...syna




-Dwupasmówka-

kończąc ten ostatni
ni to gniot ni to wiersz

i tysiąc innych początków
(wyhodowanych po kątach)

tle się jak niedopałek
rzucony przez nią w deszcz

ze śladem jej wydętych ust
na białych wargach filtra

...właśnie przyjechała taksówka a więc wszystko to
co tu sobie nakreśliliśmy przed chwilą
jeszcze przez jakiś czas
będzie podróżować na tylnym siedzeniu forda milcząc
i nie patrząc sobie w oczy aż do momentu
kiedy uderzysz pierwsza ...




-Malarstwo-

no dobrze...

a więc przeszedł w obraz

w jakiś pejzaż

gdzie ma samotność
i wiosnę ma

którymi maże
jak krwią

w pachwinach słońca
i płótna




-Ostatnie momenty-

wieczór widziany przez reggae wizjer
skupiony w jej kolczyk i bluzkę w paski

pijemy
palimy trochę

(byłem na siku
mówię innej)

podróże łba po fakturze ściany
że nie mam bliskości ubrałem w hieroglif




-Boli-

aua
dobiłem sie strasznie
wódką Absolut
i ciężkim kamieniem tomu
poezji Sylvii Plath

aua
korowód białych zwierząt

przez...

antropomorfizm chmur

ponad...

trzydzieści jeden ich

gazssss..





-Takie momenty-

śmierć w rodzinie

a więc jeździć autobusami

i w malignie czasu

wypłakiwać pamięć

w rude klomby na pętlach






-Łazienka, miłość, marzec -

jest w niepokoju

w letniej wodzie

nagi jak Anka

ma krótkie widzenie

z jej niedopałkiem

przed karą śmierci

w kropli na wannie





-Magda-

dobrze
że w ciebie nie wszedłem

prujesz się
moje słońce
po nitce schodzisz
w brudny
kosmaty kłębek
ale
niektórzy z tych mężczyzn
mają jednak serce
kiedyś
gdy niebo odejdzie
sprzedadzą cię całą
na czarną sukienkę




-Słoiczki-

bo to jest taka chwila
przebudzenia
w której jakaś ona
siedzi obok mnie
w której z jakąś nią
dotykamy sie dłońmi
i czynimy to
niby całkiem
przypadkiem
i niczego nie wiedząc o sobie
(no może tylko
że piwo zamiast wódki
że mocne papierosy
że raczej muzyka rockowa)
powoli
zaczynamy schodzić
do swoich zimnych piwnic
i odkręcać słoiczki
z czarnym
jak dno duszy
dzieciństwem
i dżemem





-Sześciostrzałowy-

nie da się piękniej
bang

z powodu braku miłości
bang

pies sąsiada mnie wyczuł
bang

od teraz smakujemy podobnie
bang

oni wszyscy się ucieszą
bang

mam jeden czarny garnitur
bang




-Z przerw na papierosa-

na klatce schodowej
pachnie
obiadem
ale jego w tym wszystkim
zwyczajnie
nie ma

(strasznie smutno śpiewa
ten angielski saksofon)

jeszcze dla niego gotuje
ale z większą ochotą
pier...li się
z innym...





-Chłopczyk-

takie ładne wiersze
pisał ten chłopczyk

i przeważnie
zanosił je dla niej

i przeważnie
niczego o śmierci

ale...
sobie poszła...

teraz go boli
całe to nic ziemi

ten zeszycik
zapisany po nigdy

ten kawałek mózgu
zgranatowiały od łóżka




-Od siostry-

na tej fotografii
to jest moje miasto

ale zupełnie niepotrzebnie
ósmego grudnia
rozgraniczyłem granice

***
na tej fotografii
przyjechał cyrk

teraz klaun jest trzeźwy
nie siedzi ze mną
pod klatką z tygrysem




-Koalicja-

no cóż
od wczoraj
trochę umarliśmy
kochanie

ja nie miałem wyjścia
ty nie miałaś orgazmu

taka straszna koalicja

ale się zdarza

ja proponuję
aby mnie wynieść po cichu

ty jeszcze spróbuj
poprawić szminkę na ustach





-Zazwyczaj jest o...-

od jakiegoś czasu
udajecie sobie miłość

miłość
targuje się o kwiaty
miłość gra na instrumentach
miłość ma wspaniałą pupę
miłość zakłada różne czapeczki

...ale to wszystko
ma na sobie brunatną krew
jak te wstydliwe historie
napisane w języku
tamtego poety...





-Mariola-

Mariola się kocha
(to nie jest namiętność
siniaczek
pajęczynka
urwane ramiączko)
z takim mężczyzną

który wieczorem
(na pewno
nie jest poetą
jest natomiast
podobną świnią)
po skończonej robocie

wypija

jedno ciało obce
cztery Jezuski z gipsu
i pół galona wódki
marki Smirnoff




-No to chodź-

proszę pana
z tych tam oto kobiet

tylko ta jedna śmierć
mówi do mnie w wannie




-Jack-

w jednej
ze swoich książek
Jack Kerouac
zaśpiewał sobie
"trwaj tu
jak ona wytrwała tam"
i jest to
strasznie mocny tekst
szczególnie
dla dwojga tych
którym
(po obu stronach ziemi)
w podobnych
okolicznościach
skończyły się
kartki od żywych
i pieniądze




-Entomologia-

czarna bielizna
tego motyla
jest jak tatuaż
w miejscu

zbiegu krwi
i okoliczności





-Inny dramat-

pie...olić
(przepraszam)
to jest

pić kapitana morgana
i nienawidzić miasto

które nie ma rynku





-Trochę o jej strachu przed nim-

dwudziestopięcioletnia
i na ogół
wpatrzona
w seriale o miłości

i podczas tego
niewinnie wtulona
obfitym biustem
w pluszowe ciało

Kubusia Puchatka
jakże często
(ostatnio)
słyszana na schodach

kiedy biegnąc
potyka się
na wycieraczce
i brudzi sobie kurteczkę

na łokciach...




-Marcin dwa-

no nie jest cacany
kiedy się rodzi
kroczem czwartku
dnia piętnastego lutego
w papier
i wylew hodując w oku
jak zwierzątko
(be Marcin)
niezdarnie pisze słowa
na schodach
tego ośrodka dla ćpunów
alkoholików
i innych samobójców




-Sekcja nierytmiczna-

potem wstałem
i powiedziałem do mikrofonu

ten
w którego brzuch
patrzysz się
przed pierwszym cięciem
ma na imię Marcin

ale to jest żadne towarzystwo





-Kamyki - zachód-

a teraz jeden
dwa
trzy

...i jest jak ona
przez słońce krwi
oceanem
odkochana we mnie...

na Boga
w czwartym kręgu na wodzie

zachód nic





-Tobą a mną-

jeszcze trochę
tu tam tu tam
tu tam tu tam
tu tam tu tam
i za moment
(paląc zielone marlboro)
poleżymy sobie
w zapachu tego
co to się znowu wydarzy
pomiędzy tobą
a mną
może w łóżku
może
może w fotelu

...dworzec





-No właśnie-

w książce
pod tytułem
"Ulica marzycieli"
Robert McLiam Wilson
dotyka
tematu miłości
w taki sposób
że ten dźwięk telefonu
który na moment
wdziera mi się
w stronę
numer trzysta jeden
jest jak skowyt czasu
z którego zaraz wylęgną się
bleeeee
popołudniowi goście




-Niezupełnie nic-

oto weszła kobietą

a więc podjąć
i doprowadzić to do końca
(pomyślałem)

lecz to obeszło się
bez
a w rozdwojeniu

(pod kołdrą)
wykluł się manifest




-Powiedzieć-

wyspało mi się
i jest
wyspane i we mnie
więc zaraz sięgnie
i zdejmie jej

biustonosz
żeby ukazać się

dwuwierszem




-***-

a teraz jest nieprzytomny
choć jeszcze wykręca
te numery sprzed czasu
i bełkocze
o targnięciu się

i mimo że jest
(chwilami)
jeszcze chcący i w pionie
jego płaszcz
świadczy już tylko

przeciwko




-Manna-

a z tego garnuszka...

ona by chciała inaczej
ale tak
żeby nie musieć umierać
żeby nie z dna wziąć
i potańczyć

(by chciała)

ale jej brzuch

czerwoną kroplą

kopułą czerwoną

jak płeć jej

sięga już prawie nieba




-Ludzie dobrzy-

drzwi do szafy

zatrzymać wpół trzasku

i ...ć to

kontrolować jedynie

cena chleba w spożywczym

i tamten śliski

gatunek na wymarciu




-O jakże pani-

oto idzie renta

ale w niej
bezruch i ciemność

sił ostatkiem
hoduje z odpadków

czarne koty na miłość

pode mną




-Niezupełnie nic-

oto weszła kobietą

a więc podjąć
i doprowadzić to do końca
(pomyślałem)

lecz to obeszło się
bez
a w rozdwojeniu

(pod kołdrą)
wykluł się manifest




-Manna-

a z tego garnuszka...

ona by chciała inaczej
ale tak
żeby nie musieć umierać
żeby nie z dna wziąć
i potańczyć

(by chciała)

ale jej brzuch

czerwoną kroplą

kopułą czerwoną

jak płeć jej

sięga już prawie nieba




-***-

a teraz jest nieprzytomny
choć jeszcze wykręca
te numery sprzed czasu
i bełkocze
o targnięciu się

i mimo że jest
(chwilami)
jeszcze chcący i w pionie
jego płaszcz
świadczy już tylko

przeciwko


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez bezbutow dnia Pią 0:24, 30 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum DSP Book Publishing Strona Główna -> Wasza twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin