Forum DSP Book Publishing Strona Główna DSP Book Publishing
Forum wortalu literatury współczesnej.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ściana Światła

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum DSP Book Publishing Strona Główna -> Wasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
floagi68




Dołączył: 06 Maj 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Pon 23:27, 07 Maj 2007    Temat postu: Ściana Światła

Należę do pokolenia ludzi, wychowanych na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych określanymi dziś jako lata realnego socjalizmu. W tamtym okresie obraz II Wojny Światowej oraz okresu powojennego historii Polski sprowadzał się do kilku stereotypów: Niemcy byli wrogami, Rosjanie przyjaciółmi, a wszyscy ci, którzy po wojnie stawili opór prosowieckiej władzy ludowej, to bandyci. Już jako dziecko, w ramach zajęć w przedszkolu oglądałem, kinową wersji znanego serialu telewizyjnego „Czterej pancerni i pies". Film ten przedstawia obraz wojny jako przygodę, pokazywał braterską przyjaźń pomiędzy Polakami a Rosjanami. Chyba każdy z nas kiedyś chciałby być Jankiem czy też Marusią? Nikt nie chciał być Niemcem, zresztą trudno się dziwić, skoro chwałą było zabijanie „Szkopów". W ciągu kilkudziesięciu lat oglądając telewizję można się było natknąć wiele razy na serial telewizyjny o tym samym tytule. Serial ten cieszył się ogromną sympatią widzów, moją również, i takie właśnie miałem przez wiele lat pojęcie o II wojnie światowej. Nie był to jedyny film przedstawiający wypaczony obraz wojny oraz okresu powojennego naszego kraju, w tamtym okresie. I tak mając ukształtowany pogląd na temat II Wojny Światowej nie przypuszczałem, że pomimo lat które upłynęły od tamtych wydarzeń osobiście będę zaangażowany w zakończenie pewnych spraw z przed sześćdziesięciu lat.
Każda rodzina ma swoją mniejszą lub większą tajemnicę, przekazywaną kolejnym pokoleniom. Z czasem staje się ona coraz mniej prawdopodobna aż w końcu znika w niepamięci. W mojej rodzinie również była, dotyczyła ona ojca mojej mamy, na początku lat osiemdziesiątych jako nastolatek dowiedziałem się, że człowiek którego uważałem przez lata za swojego dziadka, nim nie był. Mój prawdziwy dziadek miał na imię Wojciech, był partyzantem na którego z zajadłością polowali Niemcy w czasie II wojny światowej, a następnie utrwalacze władzy ludowej. Dziwiły mnie pewne środki ostrożności, podejmowane przez członków rodziny, nie znałem jego nazwiska ani miejscowości gdzie miała miejsce jego działalność. Pomimo wielu lat które minęły od wojny, rodzina bała się poruszać ten temat.
Pewnego dnia 1991 roku dostaliśmy intrygującą wiadomość od babci, przyszedł do niej niespodziewanie list napisany przez nieznaną kobietę, adresowany do naczelnika poczty w Otmuchowie. Sam fakt, że list dotarł do babci graniczył z cudem, dotyczył powiadomienia byłej narzeczonej oraz córki człowieka który zginął ponad czterdzieści lat temu, o odnalezieniu jego szczątków. Naczelnik Poczty w Otmuchowie wykazał się dobrą wolą aby odnaleźć rodzinę, w liście podane były prawdopodobne nazwiska ludzi mieszkających po zakończeniu wojny we wsi Nieradowice leżącej koło Otmuchowa. List w końcu dotarł do wioski Bodzanów położonej koło Głuchołaz. Zanim trafił do rąk mojej babci, przebył drogę ponad 30 km od odbiorcy jakim był Naczelnik poczty w Otmuchowie.
I tak oto został nawiązany kontakt z rodziną, o której istnieniu nie wiedziałem. Doszło do wzajemnych odwiedzin, wówczas moje zainteresowanie historią dziadka nabrało realnego kształtu, poznałem jego rodzinę ludzi z nim związanych, oraz ich relacje o nim samym i tym, co wydarzyło się wiele lat temu. Był to dla mnie niezwykły moment mojego życia, oto poznałem tożsamość mojego dziadka do którego ponoć byłem podobny. Wiedziałem już, że nazywał się Wojciech Lis ale jego los był dla mnie nadal zagadką, postawiłem sobie za cel poznanie bliżej jego historii życia. Podstawowym materiałem na podstawie którego zacząłem odtwarzać historię dziadka, były artykuły prasowe napisane przez nieżyjącego już dr historii Pana Mirosława Maciąga publikowane w lokalnej gazecie miasta Mielca „KORSO" 1991/93, oraz relacje żołnierzy W. Lisa spisane również przez niego, uzupełnione opowieściami rodziny. W tekście wykorzystałem większe fragmenty artykułów tego autora. Pan dr Mirosław Maciąga od wielu lat spisywał opowieści świadków tamtych wydarzeń, był w trakcie pisania książki o Wojciechu Lisie, gdy nagle zmarł, nie ukończywszy swojej pracy nad książką. W dość niewyjaśnionych okolicznościach zaginęło to, co zdążył napisać, z listu który napisał przed śmiercią do mojej mamy wynikało, że książka jest już na ukończeniu. Przysłał nawet jej konspekt, miał ją tylko uzupełnić o jakiś sensacyjny materiał, na który udało mu się natrafić w zbiorach archiwum. Niestety jego śmierć zaprzepaściła powstanie książki. Wiele lat czekałem na opracowanie historii Wojciecha Lisa przez innego autora, niestety nie znalazłem takiej książki, postanowiłem więc uchronić od zapomnienia losy tego człowieka, uzupełniając ją o wydarzenia ze współczesności. Pracując nad uporządkowaniem wiedzy o dziadku natrafiłem na pewien ślad czegoś co wykracza poza ramy biografii człowieka żyjącego, czegoś co wykracza poza standartowo ujętą biografię zamkniętą pomiędzy datą urodzin a datą śmierci. Długo zastanawiałem się czy o tym napisać, co ja właściwie chcę udowodnić? Przecież pisząc to narażę się na opinię osoby niepoważne próbującej zrobić sensacje z niczego. Pomimo moich wątpliwości postanowiłem napisać to co wiem i mam na to potwierdzenie, oraz przedstawię rzeczywiste zdarzenia co do których nie wiem jak się ustosunkować.
Nie miałem szczęścia poznać mojego dziadka osobiście, o tym jakim był człowiekiem dowiedziałem się z opowiadań przede wszystkim babci. I to dopiero gdy został odkopany, - miałem wtedy 23 lata. Był rok 1991, aby lepiej wczuć się w atmosferę tych dni przedstawiam artykuły prasowe obrazujące tamte wydarzenia
-Mielec, 14 Listopada 1991 „KORSO" (Tygodnik Mielecki)
Na tropie zbrodni UB
„Szczątki Wojciecha Lisa odnalezione!"
Wieści o cmentarzysku ofiar terroru mieleckiego UB, znajdującym się przy ul. Kościuszki 12, gdzie w czasach stalinowskich mieściła się Powiatowa Komenda Milicji Obywatelskiej, od pewnego czasu zaczęły krążyć po Mielcu. Jednak dopiero anonimowy telefon, informujący o zakopaniu tam zwłok Wojciecha Lisa, skierowany do Oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK w Mielcu w początku października br. Skierował w to miejsce uwagę dawnych towarzyszy broni. Prezes Oddziału, p. Tadeusz Orłowski, powołał Komitet Społeczny do zbadania miejsca pochówku legendarnego dowódcy oddziału partyzanckiego. W skład Komitetu weszli: Krystyna Kalita, Aleksander Rusin, Stanisław Stachura i Leon Tacik. Po załatwieniu niezbędnych formalności i uzyskaniu zezwolenia Prokuratury Rejonowej oraz Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, w dniu 30 października br. Przystąpiono do prac wykopaliskowych na dziedzińcu budynku, w którym obecnie znajduje się internat szkolny I Liceum Ogólnokształcącego im. St. Konarskiego. Parcela, na której podjęto prace położona jest po stronie zachodniej budynku internatu i oddzielona od sąsiedniej posesji, należącej do rodziny Kaysiewiczów, murowanym ogrodzeniem, na którym w wielu miejscach widnieją ślady kul, świadczące o rozgrywających się tutaj dramatach. W chwili podjęcia prac znajdował się tu trawnik, na którym rosło kilkunastoletnie drzewo wiśni.
Wyznaczono dwa miejsca wykopów, gdzie według uzyskanych informacji miały znajdować się zakopane zwłoki ofiar: tuż przy murze, w odległości kilkunastu metrów od ulicy (Lwowskiej?) oraz w południowo- zachodnim narożniku parceli, gdzie niegdyś znajdowało się wysypisko śmieci, pod którym zakopywano ofiary zbrodni. Wykopy poczyniono w obu miejscach. Na pierwszym stanowisku, gdzie rosła wiśnia, po odrzuceniu kilkunastu łopat ziemi wokół drzewa natrafiono na warstwę ceglanego gruzu, świadczącą, że teren był w tym miejscu ruszany. Kiedy okazało się, że drzewo znajduje się pośrodku wykopu wypełnionego gruzem - usunięto je. Kopiąc głębiej natrafiono na pordzewiałą blachę, pod którą zalegała warstwa poruszonego piasku. Postanowiono wykop kontynuować aż do osiągnięcia calca. Na części szkieletów - dwie czaszki - natrafiono na głębokości około 160 cm. Układ szkieletów wskazywał, że zwłoki zakopano obok siebie, twarzą do ziemi, z głowami skierowanymi na wschód. Po ostrożnym wydobyciu czaszek dalsze prace ekshumacyjne zostały przerwane, a wykop zabezpieczony.
Czaszki stosunkowo dobrze zachowane, różnią się między sobą budową i wielkością. Jedna z nich, większa, posiada w części potylicznej otwór od kuli. Druga, na podstawie zachowanego uzębienia została zidentyfikowana przez Franciszka Kędziora jako głowa brata Konstantego, zamordowanego przez UB 30 stycznia 1948r. W wykopie w narożu parceli także natrafiono na szczątki ludzkie, które wraz z obu czaszkami przekazano Prokuraturze Rejonowej i Komendzie Policji do zbadania przez Zakład Kryminologii w Warszawie.
W pracach ekshumacyjnych udział brali: K. Kalitowa, A. Rusin, St. Stachura, Fr. Kędzior, St. Maziarz z Grochowego oraz kilku uczniów z I Liceum. Przebieg prac został sfilmowany na Taśmie wideo.
W przeddzień Święta Zmarłych przybył miastu jeszcze jeden cmentarz. Na nieznanej dotychczas mogile W. Lisa i K. Kędziora pojawiły się pierwsze od 43 lat kwiaty i zapłonęły znicze.
O dalszym przebiegu prac ekshumacyjnych będziemy informować Czytelników.

M. Pobudka.

Artykuł z dnia 28 Listopada 1991r. „KORSO" (Tygodnik Mielecki)

„Cmentarzyk ofiar UB odsłania dalsze tajemnice"
We czwartek, 14 listopada, po tygodniowej przerwie kontynuowano poszukiwania szczątków ofiar terroru stalinowskiego na cmentarzyku w Mielcu przy ul. Kościuszki 12. Prace prowadzono pod nadzorem prokuratora Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu.
W wykopie usytuowanym w północno-zachodniej części parceli dotychczas nie natrafiono na ślady pochówku zwłok. Rozpoczęto drugi wykop w południowym narożu podwórka, gdzie na głębokości około pół metra pod powierzchnią natrafiono na metalowy kocioł z kuchni polowej (?) zawierający przemieszane z węglami i popiołem pozostałości szczątków ludzkich. Odnaleziony w trakcie prac badawczych materiał wskazuje, że natrafiono na „podręczne krematorium" ofiar stalinizmu. Na jego miejscu urządzono następnie wysypisko śmieci. W chwili oddawania numeru do druku prace w tym wykopie jeszcze nie zostały ukończone.
W drugim dniu prac ziemnych sprowadzono koparkę, przy pomocy której zdjęto wierzchnią warstwę ziemi w pasie o szerokości ok. 1,5 m. Wykop poprowadzono w odległości dwóch metrów od muru rozdzielającego posesje.
W poprzednim artykule wspomnieliśmy o odnalezieniu dwóch szkieletów ludzkich, przy szczątkach jednej z ofiar znajdował się metalowy sygnet z inicjałami „JS". Udało się ustalić, iż nie należał on do Wojciecha Lisa, lecz Konstantego Kędziora; potwierdziła to jego rodzina.
Prace ekshumacyjne wzbudzają duże zainteresowanie społeczeństwa. Na miejsce zbrodni przychodzą ludzie aresztowani niegdyś przez mieleckich stalinowców. Wspominają czasy pobytu w Katowicach UB i MO, wymieniają nazwiska funkcjonariuszy zamieszanych w zbrodnię. W oparciu o ich wspomnienia udało się odtworzyć dawne zagospodarowanie posesji. Ustalono, że miejsce zakopania zwłok Wojciecha Lisa i Konstantego Kędziora komendant MO polecił zamaskować pojemnikiem na śmieci, a następnie zasadzić drzewo owocowe. W latach czterdziestych podwórko od strony północnej otaczało gęste ogrodzenie z desek, zastąpione później siatką. Aby aresztowani nie mieli wglądu na podwórko - okna piwniczne były przesłonięte szczelnymi „koszami" z desek. Czasami na podwórku rozlegały się strzały z broni maszynowej. Izba z bronią znajdowała się w miejscu kuchni internatu, a powyżej, na I piętrze - baginet komendanta MO Eugeniusza Woźniaka.
Wśród zebranych nad wykopem ludzi dały się słyszeć głosy, aby zamieszkałych w Mielcu stalinowców, współuczestników zbrodni, przyprowadzić na łańcuchu i zmusić do przekopania podwórka. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że na ponad pięćdziesiąt udokumentowanych ofiar mieleckich stalinowców miejsce pochówku większości zwłok dotychczas nie jest znane. Postulowano nadanie pobliskiej ulicy nazwy Wojciecha Lisa.

M. Pobudka


Wiedza którą wyniosłem po przeczytaniu tych artykułów była wstrząsająca, swoista lekcja historii wyłaniająca ponurą prawdę o naszej jakże niedalekiej jeszcze przeszłości. I tak oto zaczął wyłaniać się świat ludzi, o którym władza ludowa zakazała pamiętać. Zostali zgładzeni fizycznie, miejsca ich pochówku zostały ukryte, ale oprawcą i tego było mało. Zrobili z nich bandytów, pospolitych przestępców. Co za prawdę chcieli ukryć? Dlaczego oprócz zadania śmierci fizycznej, tak ważne było aby zatrzeć o nich pamięć? Na to i wiele innych pytań zacząłem szukać odpowiedzi. Intrygowało mnie pewne zagadnienie, dlaczego jedni ludzie w obliczu zagrożenia życia swojego czy też bliskich, podporządkują się innym stając się niewolnikami? A z drugiej strony są ludzie, którzy w obliczu tego samego zagrożenia podejmują nierówną walkę, tych zdecydowanie jest zawsze mniej. Czy w momencie wielkiej narodowej tragedii jaką była II wojna światowa, doszło do wyselekcjonowania jednostek które przeciwstawiły się skutecznie, zorganizowanej machinie wojennej wroga? Uważam, że tak mogło być. W pewnych okolicznościach, w człowieku siła charakteru zmotywowana złością, bezsilność, spowodowała, że jeden człowiek na początku sam zaczyna własną prywatną wojnę. Było zapewne ich wielu, jednym z nich był na pewno Wojciech Lis.

c.d.n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niunia




Dołączył: 16 Lis 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:58, 04 Paź 2007    Temat postu:

Ciekawe materiały i ciekawa historia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ribana




Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:41, 05 Paź 2007    Temat postu:

Ludzie, którzy wyszli cało z drugiej wojny, to chodząca historia. Mój dziadek też bardzo dużo opowiada i zapewniam was, że mało jest faktów, które pokrywają się z podrecznikiem historii w szkole.
A tak szczerze powiedziawszy, to tymi ludzmi się nikt nie interesuje. No może poza harcerzami, którzy ostatnio chcieli porozmawiać z dziadkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum DSP Book Publishing Strona Główna -> Wasza twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin